Mężczyzna to nie siusiumajtek cz.2

Mężczyzna to wojownik i myśliwy.

Od najmłodszych lat dzieci przygotowują się do swoich wrodzonych ról. Dziewczynki opiekują się lalkami, organizują herbatki dla księżniczek, gotują, ozdabiają kwiatkami i kamyczkami dom zaaranżowany w kącie ogrodu etc. Chłopcy zaś od zawsze chcą toczyć wojny i polować. Uwielbiają się ścigać, pojedynkują się na kije, siłują się na rękę, łapią żaby i koniki polne, rzucają kamieniami do celu, z roweru robią konia, z długiego patyka kopię i urządzają turniej rycerski albo układają pola bitew z żołnierzyków i odtwarzają historyczne wojny, albo tworzą swoje własne. A szczególnym uwielbieniem chłopcy obdarzają pistolety.

Umiłowanie do broni palnej jest tak głęboko zakorzenione, że chłopiec pistolet zrobi ze wszystkiego. Nawet jeśli rodzice chcą zapobiec rozwojowi brutalności u swojego syna i nie chcą kupować mu na odpustach karabinów, pistoletów i innych narzędzi zagłądy, ten i tak zaaranżuje sobie coś do strzelania. Mniej twórczy weźmie zagięty patyk, trochę bardziej twórczy pozgina drut, a najbardziej twórczy zbuduje sobie z klocków lego, albo w tajemnicy przed tatą, korzystając z jego narzędzi, zrobi sobie z drewna. Ale każdy chłopiec chce strzelać do kolegów.
Czy to oznacza, że całe społeczeństwo jest spaczone przez wojny toczące się w XX wieku i wychowane w kulturze brutalności? Nie. W naturze mężczyzny, jako samca, jest zdobywanie nowego terytorium dla swojego stada, obrona posiadanego, zdobywanie pożywienia… Tak jak małe lwiątka gryzą się dla zabawy i tarmoszą, tak mali ludzie biją się i strzelają z patyka.

Nie oznacza to oczywiście, że moim zdaniem kobieta ma siedzieć w domu i być kwoką. Dziewczynki też przecież nieraz chodzą po drzewach, często biegają szybciej niż chłopcy, biją się lepiej niż oni. Znowu przychodzi mi do głowy lew. Lwica też musi polować albo chronić zębami swoje lwiątka przed samcami albo innymi drapieżnikami. Ale potem delikatnie bierze swoje dziecko w zęby, odwraca na plecy i wylizuje dokładnie od ogona do pyszczka.

Mountain View

Ten wojownik nigdy z mężczyzny nie wychodzi. W korporacjach, w ramach zabawy integracyjnej, organizuje się mecze paintball, sklepy ze sprzętem do ASG uginają się od towaru, więc musi być popyt na „zabawkowe pistolety dla dorosłych”, bractwa rycerskie wyrastają jak grzyby po deszczu, bo mężczyźni podświadomie tęsknią do wojskowej dyscypliny, do stawania z wrogiem oko w oko, chcą być jak wojska Jagiełły pod Grunwaldem. Wiatrówki cieszą się wielkim powodzeniem, nie tylko dlatego, że wiele osób strzela z nich do szpaków wyjadających czereśnie, chociaż przecież i to potwierdza tezę o ochronie własnego terytorium. Chodzi o to, by móc wziąć do ręki chociaż namiastkę broni.

Pamiętam uczucia jakie mi towarzyszyły gdy w Kanadzie, (gdzie jest to zgodne z prawem), wziąłem do ręki wojskowy karabin używany do polowań, załadowałem go, przyklęknąłem, przyłożyłem do ramienia, przez mechaniczne przyrządy wymierzyłem w puszkę oddaloną o kilkadziesiąt metrów, wstrzymałem oddech, pociągnąłem za spust i szybkim ruchem przeładowałem usuwając z komory gorącą łuskę, żeby nie przegrzać broni. Nieważne, że wystrzeliwszy dziesięć pocisków trafiłem może dwa razy. Nie o trafienie tu chodzi. Strzelałem tylko do puszki po konserwie mięsnej albo groszku, ale czując odrzut, słysząc huk wystrzału, skupiając całą swą uwagę na tym strzale, całe ciało angażując w zwiększenie precyzji, czułem się jakbym strzelał do lwa zagrażającego mojej rodzinie. Jak Staś Tarkowski ze swoim sztucerem.

Czemu gry typu Counter-Strike, Battlefield, Team Fortress, Quake cieszą się takim powodzeniem? Bo dla wojownika nie ma nic cudowniejszego niż stanąć na przeciw rywala, z przyjaciółmi u boku i z karabinem w ręce, żeby w kontrolowanych, bezpiecznych warunkach sprawdzić kto jest lepszy.

cdn…

Dodaj komentarz